michflud michflud
384
BLOG

Jeden dzień na izbie przyjęć

michflud michflud Polityka Obserwuj notkę 3

W kontekście planów rządu na zmiany w służbie zdrowia, opiszę wycinek z jej funkcjonowania w postaci SOR w warszawskim Szpitalu Wolskim, zresztą podobnie działa to w SOR w Grodzisku Mazowieckim. 

Pacjentka zgłosiła się ze skierowaniem od lekarza pierwszego kontaktu (bardzo wysokie ciśnienie tętnicze krwi) tuż przed godz. 9 rano. Była na czczo, uwzględniając możliwe badania krwi. Po zarejestrowaniu ok godz. 11 odbyła się krótka rozmowa z pielęgniarką, która po pobieżnym wywiadzie zmierzyła ciśnienie. Odpowiadając na zadane pytanie czy pacjentka zostanie przyjęta i czy ma nadal powstrzymać się od posiłku, stwierdziła że nic nie może powiedzieć,wszystko w gestii lekarza. Lekarz znalazł czas na rozmowę przed godz. 13 - po wywiadzie i powtórnym zmierzeniu ciśnienia zlecił badanie krwi i do czasu jego wyników skierował pacjentkę na poczekalnię. Przed godz. 15 otrzymała kroplówkę - wyników badań krwi nadal brak. Nie ma również decyzji co do przyjęcia bądź odmowy przyjęcia do szpitala. Przed godz. 19 pacjentka zostaje wezwana ponownie do lekarza (już innego, bo poprzedni zszedł z dyżuru), który ponownie przeprowadza wywiad; nadal nie ma wyników badań. Decyzja o odmowie przyjęcia z uwagi na brak wskazań zapada po godz. 20, a dokumentacja szpitalna zostaje przekazana pacjentce tuż przed godz. 22. Szpital Wolski pracował dokładnie w ten sam sposób, różnica była tylko w porach dnia. 

Konkluzje: 

- fatalna organizacja pracy lekarzy i SOR

- nikt nie interesuje się pacjentem i jego stanem zdrowia, 

- nikt nie sprawdza czy pacjent zażywa swoje dotychczasowe leki (czy w ogóle ma je zażywać), 

- ludzie pozostawieni sami sobie, nie są w stanie dowiedzieć się czegokolwiek od kogokolwiek, 

- brak kocy (bo nie dojechały z pralni), 

- zdecydowana większość pacjentów spędziła na SOR ponad 12 godzin, a często nawet prawie 24 godz, do chwili uzyskania jakiejkolwiek decyzji - większość z nich wymagała jedynie podstawowych badań, by stwierdzić czy kwalifikują się do szpitala czy wystarczy leczenie w przychodzi u lekarza pierwszego kontaktu, 

- pacjentami nikt się nie interesuje, brakuje stojaków na kroplówki (czasem bliscy pełnią tę rolę), 

- większość zgłaszających to osoby starsze, często mocno schorowane - niesamowicie razi lekceważenie ze strony pracowników służby zdrowia. 

Żadne zmiany, nawet najbardziej fundamentalne i zasadnicze nic nie pomogą, jeśli lekarze nie zobaczą po drugiej stronie człowieka. To tak niedużo, ale zarazem tak wiele.....

Póki co pozostaje nam dewiza z serialu "Daleko od noszy": "Pamiętaj nie choruj, omijaj szpitale". Choć to smutna konkluzja, to jednak bardzo prawdziwa. 

michflud
O mnie michflud

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka